Polska,
Współczesność
- Leon! Powtarzam ci to chyba już dziesiąty raz! Robisz pique z nogą na passé, chassé, skok szpagatowy i dopiero potem rond de jambe.
- Acha... czyli rond de jambe jest po szpagatowym a nie od razu po pique. Dobra. Pamiętam. Chyba...
Dziewczyna
z westchnięciem oddaliła się od kolegi z zespołu i wróciła do
przerwanego rozciągania.
- Na scenę zapraszamy zespół... Step Dance Crew reprezentujący szkołę tańca Step Dance Academy...
Leon głośno wypuścił powietrze. Od wyjścia na scenę dzielił go
tylko jeden zespół. Jak nigdy nie obawiał się publicznych
występów tak teraz nie był tego taki pewny.
Leon był dość wysokim
brunetem jak na tancerza. Miał zielone oczy. Po sylwetce i postawie
można stwierdzić iż wysiłek fizyczny to jego drugie imię.
- Podejdźcie do mnie. - Trenerka wezwała do siebie cały zespół. Była ona dość wysokiego wzrostu, podobnie jak Leon. Oczy miała brązowe a jej sylwetka była wydłużona i smukła. Czarne jak smoła włosy przykrywały lekko odstające kości policzkowe. Kiedy wszyscy zebrali się razem spojrzała po nich. W ich oczach zobaczyła coś czego dawno nie widziała. Była to niepewność. - Co się dzieje? Ktoś mi może powiedzieć? Bo jak na was patrzę w tym momencie to nie widzę mistrzów Mazowsza, którymi podobno jesteście.
- Bo jesteśmy. - Odparła jedna z tancerek.
- Teraz tego nie widzę. Jedna się miota tam i z powrotem, druga zapomniała założyć skarpetek, – podała dziewczynie jedną parę. - a trzeci cały czas powtarza sobie układ...
- Ciągle zapominam kiedy jest rond de jambe... - powiedział Leon pod nosem.
- Teraz nie ważne. Na scenie sobie odkurzysz. Powtarzałam wiele razy. Nie przypominajcie sobie kolejności kroków tuż przed wyjściem na arenę. W ten sposób nie pomożecie sobie a wręcz bardziej pomieszacie. Do tego dojdą jeszcze nerwy wasze i moje. - Westchnęła. Kontynuowała trochę wolniej. - Ćwiczyliście to wiele godzin. Na ostatnim treningu było idealnie. Jeżeli zatańczycie to tak jak wtedy, to wygraną macie w kieszeni. Nie możecie się aż tak stresować. Owszem, mały stres jest potrzebny, ale nie taki, żeby was zabetonował. Tak więc, trochę więcej spokoju i po prostu zatańczcie. Nie róbcie samych kroków. Dodajcie do nich coś od siebie. Niech to ma smaczek. - machnęła zabawnie rękoma. - Wierzę...
- Dziękujemy bardzo Step Dance Crew. Artyści się kłaniają, publiczność bije brawo. Artyści schodzą ze sceny, publiczność bije brawo. Zapraszamy teraz na scenę ostatni zespół w tej kategorii - Move Art Family, reprezentujący szkołę tańca Move Art. Choreografem jest pani Nadia Lwowska. Układ - „Sky Dreamers”.
- Pamiętajcie o emocjach i o dobrej zabawie! - Dorzuciła jeszcze trener.
Zespół
wszedł na scenę. Najgorsze jest zawsze ustawienie się. Mimo, że
cała scena jest do dyspozycji to i tak ciężko jest znaleźć to
idealne miejsce. Zwykle za to odpowiedzialna jest jedna osoba, ta
najbardziej obeznana, z dobrą wyobraźnią. Zajmuje pozycję a do
niej dostawia się reszta zespołu.
Kiedy
rysunek był już gotowy zapanowała ciemność. Zaraz miało się
wszystko zacząć.
- Wczuć się. - Leon usłyszał głos jednej z tancerek.
W
jednej chwili padł na nich słup niebieskiego światła. Do uszu
doleciał dźwięk jak dobrze znanej im piosenki „California
Dreamin'” według Sii. Wykonali pierwsze ruchy. Ręce delikatnie
kreśliły znaki w powietrzu by następnie opaść razem z całym
ciałem. Na kolejne dźwięki ponownie, jakby coś ich poderwało
płynnie podnieśli i rozglądali się w przestrzeni podążając za
dłońmi. W momencie gdy do ich uszu dotarł przejmujący, wibrujący
dźwięk znieruchomieli. Na dalszą muzykę, w swoich wcześniej
określonych ruchach oddalili się od siebie. Teraz na każdego padał
oddzielny słup niebieskiego światła. Tańczyli różnie. Raz w
synchronie raz w kanonie. Każde ich przemieszczenie
przedstawiało inną historię. Każda osoba przeżywała układ
nieco inaczej, co dawało niezwykłą mieszankę. Utworzył się nowy
rysunek. Każdy miał wokół siebie wystarczająco dużo miejsca.
Ponownie zastygli w bezruchu, patrząc się przed siebie.
Nagle
zmieniło się tempo muzyki. Przyspieszyła. Światła jakby oszalałe
biegały po całej scenie w różnych kolorach. Cały zespół
tańczył teraz do bitu. Synchron był nieziemski. Każdy ruch
trafiał w jeden punkt w muzyce. Do tego doszła znakomita technika.
Puenty i flexy idealnie zaznaczone, ciało trzymane w pionie,
szerokie ręce. Wszystko było wyszlifowane, tak jak powiedziała to
Nadia. Niepewność kompletnie znikła. Zastąpienie jej emocjami i
przeżywaniem w tańcu jest chyba najlepszym z możliwych pomysłów.
Czym ja się tak przejmowałem? - Zastanawiał się Leon.
Czym ja się tak przejmowałem? - Zastanawiał się Leon.
Z
piruetu upadli na łydkę i poderwali biodra do góry, kreśląc łuk
nad sobą. Teraz nadszedł ten najgorszy dla chłopaka moment.
Kombinacja, której po prostu nie mógł zapamiętać. Spiął mocno
poślady i pomyślał „Dam radę. Co w tym trudnego?”
Weszli
w pique. Leonowi serce kołatało w piersi jakby miało zaraz wypaść.
Dokręcili figurę i weszli w chassé. Dla chłopaka moment gdy noga
doganiała nogę trwał całą wieczność.
Skończyć tylko kombinację i będzie już po wszystkim. - Pomyślał.
Skończyć tylko kombinację i będzie już po wszystkim. - Pomyślał.
Postawili
wykręcone stopy na scenie. Byli już gotowi do skoku. Odbili się
mocno a za razem delikatnie. Nogi rozszerzyły się w piękny
szpagat. Ręce przybrały pozę pierwszego arabesque. Tancerze
zawiśli w powietrzu tylko na chwilę, co z widowni wyglądało jakby
szybowali. Po wylądowaniu przeszli w rond de jambe. Dla Leona
najgorszy moment minął. Tańcząc dalej odetchnął lekko.
Udało się. - Pomyślał.
Udało się. - Pomyślał.
Niedługo
potem przeszli w partnerowanie. Mika, jedna z blond tancerek, podała
mu rękę. Podobnie zrobiły inne pary. Pociągnął mocno a
dziewczyna wskoczyła na niego opatulając go nogali w biodrach.
Trzymając dalej za rękę odchylili się w tył tworząc w ten
sposób pewną figurę przypominającą równię pochyłą. Po
wytrzymaniu chwili w tej pozycji odstawił partnerkę przed
sobą i prędko chwycił ją w talii. Używając głównie mięśni
rąk obrócił ją o 360 stopni w bok. Dziewczyna następnie wykonała przerzut bokiem a Leon przejście w przód. Synchron zespołu cały czas był
zachowany.
Powoli
zbliżali się do końca choreografii. Jedna osoba z pary wskoczyła
na ręce drugiej i zaczęli się obracać w miejscu. Tylko Leon
trzymał Mikę na wyprostowanych rękach uniesioną wysoko w górze.
W trakcie obrotów tancerze utworzyli półkole otwarte do
publiczności. W jego wnętrzu znajdował się Leon z Miką. Kiedy
usłyszeli jedne z ostatnich słów piosenki dziewczyna zeszła z
jego rąk i pobiegła przed siebie. Reszta zespołu rzuciła się za
nią. Złapali ją za nogi a ona przechyliła się do przodu nad
sceną pod kątem 45 stopni. Wymagało to od niej dużej siły.
Wszystkie światła skierowały się na nią. Wyciągała przed
siebie ręce jakby chciała coś chwycić co było kompletnie poza
jej zasięgiem. W jednym momencie muzyka się skończyła i
zapanowała ciemność.
Chwila
ta dla tancerzy także trwa całą wieczność. Dzieje się tak, gdyż
po zatańczeniu układu ciało wciąż chce się ruszać.
A tu trzeba utrzymać ostatnią pozę przez jakieś pięć sekund by
uzyskać zniewalający efekt. Dla Move Art Family trwało to jednak
nieco krócej niż zwykle ze względu na efekt świateł.
Brawa
rozbrzmiały na całą salę. Krzyki i piski doprowadzały o zawrót
głowy. Do uszu Leona dolatywały gwizdy wypierające klaskanie.
Białe
światło oświetliło scenę. Move Art Family stali w jednym
rzędzie. Złożyli jazzowy ukłon.
- Dziękujemy bardzo Move Art Family. Artyści się kłaniają, publiczność bije brawo. Artyści schodzą ze sceny, publiczność bije brawo. A za chwilę ogłoszenie wyników. Prosimy jury o udanie się za kulisy oraz o wybranie zwycięzcy. Przypominamy, że sponsorem dzisiejszego turnieju „Każdy może tańczyć” jest...
- Gratuluję! - Krzyczała Nadia biegnąc do zespołu, który właśnie zszedł ze sceny. - Było idealnie. Świetnie pokazaliście emocje. Mika... ostatnia figura po prostu cudo! Karla, udał ci się skok! Sandra, piękna postawa, przestajesz już się garbić! Brawo! Leon, zapamiętałeś kombinację! Jestem z was dumna.
Wszyscy
tancerze otoczyli panią trener ze wszystkich stron.
- Pamiętajcie. Cokolwiek się wydarzy, zatańczyliście najlepiej jak potrafiliście. Już wygraliście. Nikt wam nie zabierze tego doświadczenia, które dziś nabyliście. Medal czy puchar może być tylko dodatkiem. Według mnie i tak najważniejsze jest to, że pokazaliśmy, że każdy tańczyć może. Mam nadzieję, że zmieni to trochę pogląd Innych.
W
zespole zapanowała cisza. Rzadko kiedy ktokolwiek porusza temat
Innych a już na pewno nie trener. Widocznie trzymała to w sobie już
od jakiegoś czasu, że powiedziała to przy wszystkich.
- Wybaczcie. - Powiedziała ze smutkiem. - Nie powinnam. Dobra. Jutro widzę was wszystkich na treningu, tak? - Spojrzała po ich twarzach, na których powoli znów wchodził uśmiech. - Będę już miała nagranie to obejrzymy sobie dokładnie wasz występ. Poszukamy błędów w stopach..., dłoniach..., zgięte kolana... i tak dalej... i tak dalej. - Uśmiechnęła się. - Ale nie sądzę by było ich dużo. - Wyłożyła przed siebie rękę. Po chwili reszta zespołu dołączyła do niej. - Kto jest najlepszym zespołem?! Kto jest mistrzem Mazowsza?! Kto zdobędzie wszelkie możliwe mistrzostwa?!
- Move Art Family! - Ryknęli wznosząc ręce ku górze.
W
zespole panowała ogromna radość. Raczej nic nie mogło popsuć im
humoru.
- Przepraszam. Move Art Family? - Usłyszeli głos dochodzący zza ich kręgu.
- Tak. Słucham. - Odpowiedziała Nadia.
- Nazywam się Nicolas Flaming. - Odparł. - Gratuluję występu.
- Dziękujemy bardzo. Dużo nad tym pracowaliśmy. W czym mogę pomóc? - Zapytała dość podekscytowana.
- Tak naprawdę to jestem zainteresowany osobą tego młodzieńca. - Wskazał na Leona. - Zobaczyłem w nim przyszłą gwiazdę tańca. Oczywiście potrzebuje jeszcze wiele treningów by to osiągnąć, ale choreograf potrafi dostrzec miłość i zdolności do tańca. Tak więc, - podał chłopakowi kartonik. - oto moja wizytówka. Jeśli zechcesz trenować by zostać jednym z najbardziej znakomitych tancerzy na świecie zapraszam na moje zajęcia. Pańska godność jeśli mogę spytać?
- Leon. - Odparł lekko zdziwiony całą sytuacją.
- Leonie, mam nadzieję, że do zobaczenia. - Skłonił lekko głowę. - Gratuluję jeszcze raz występu. - Podał dłoń Nadii, która wymieniła uścisk. - Do widzenia.
Kiedy
Nicolas oddalił się zespół otoczył Leona. Ten stał w bezruchu
jakby ktoś nadział go na kij.
- Ej, wiecie kto to był? - Zapytała jedna z tancerek.
- Nicolas Flaming. - Odparła drwiąc inna.
- Dużo mi to mówi...
- Nicolas Flaming jest to jeden z najlepszych choreografów na świecie. - Wyjaśniała Nadia. - Z pochodzenia Australijczyk, ale mieszka w Polsce. Współpracuje z wieloma szkołami tańca w kraju. Trenuje Innych. Reasumując, szkoli elitę.
- To dlaczego przyszedł do mnie? - Zadrwił. - Przecież Karla tańczy ode mnie o niebo lepiej. Ja w tym siedzę dopiero od dwóch lat.
- Powiedział. - Wtrąciła się Mika. - Potrafi wyczuć talent.
Leon już miał zaoponować, lecz wtrąciła się Nadia.
- Będziesz musiał podjąć decyzję. Jedno jest pewne. Jeśli weźmiesz od niego lekcje to bardzo dużo się nauczysz, ale wiedz też, że ludzie u niego się zmieniają. Pamiętaj, że on szkoli Innych.
Inni...
te słowo padło tego dnia już o wiele za dużo. Jest to duża grupa
tancerzy, którzy swój taniec przekształcają w widoczną energię
w formie żywiołów. Ich ruch jest tak silny, że potrafi nawet
zabić. Mówi się, że są oni obrońcami państw i miast. Wszyscy
jednak wiedzą, iż żądzą się oni własnymi prawami. Jedno
tupnięcie może zmienić wiele. Każdy ruch ma znaczenie.
- Znamy już wyniki! - Dobiegł ich głos prowadzącego. - Zapraszamy wszystkie drużyny wokół sceny. Nagrodę wręczy Minister Tańca pan Janusz Skowronek.
Publiczność
przywitała ministra brawami.
- Kategoria „jazz 16+”. Trzecie miejsce zajmuje... Melono Dance Studio! Gratulujemy i zapraszamy po odbiór nagrody.
W
Move Art Family nastąpiło poruszenie.
- Czemu zaczynają od naszej kategorii? - Zapytała Karla. - Stresuję się jeszcze bardziej niż przed wyjściem na scenę.
- Właśnie jesteś przed wyjściem na scenę po odbiór nagrody. - Powiedział Leon żartobliwie.
Dziewczyna
zgromiła go wzrokiem. Wszyscy członkowie zespołu chwycili się za
ręce.
- Uwaga. Puszczam iskierkę. - Rzuciła Nadia.
Trener
ścisnęła dłoń osoby siedzącej po jej prawej stronie. Puściła
tak zwaną „iskierkę”. Kolejne osoby przekazywały sobie uścisk.
- Wróciło! - Ucieszyła się Nadia.
Wszyscy
wybuchli śmiechem.
- Dziękujemy bardzo zespołowi. Brawa. - Dobiegł ich głos prowadzącego.
Członkowie
zespołu zaczęli się nawzajem uciszać.
- Przechodzimy do miejsca drugiego. Zdobywa je... Step Dance Academy! Gratulacje!
- Ej, ludzie. Czy to aby na pewno nasza kategoria? - Zapytała Sandra pełna mieszanych uczuć.
- Tak. Więc albo jesteśmy poza podium, albo mamy pierwsze miejsce. - Wywnioskował Leon.
Wszyscy
mocno ścisnęli sobie dłonie. To była ich szansa na zdobycie
mistrzostwa Polski z dalszą możliwością reprezentowania kraju za
granicą. Wierzyli, że ich umiejętności były wystarczające na
mistrzostwo. Przynajmniej tak uważał Leon po tym jak skomentował
ich występ Flaming. W tym momencie jego podniecenie sytuacją nieco
opadło.
- Co ja powinienem zrobić? - Zastanawiał się.
Nie
mógł zostawić swojego zespołu, ale także nie mógł zrezygnować
z takiej szansy. Nie przejął się bardzo tym, że trenował by z
Innymi. Każdy cel potrzebuje pewnych poświęceń.
- Nie mogę teraz o tym myśleć. - Wrócił na ziemię.
- Pierwsze miejsce i mistrzostwo Polski w kategorii „jazz 16+” zdobywa... - Cały zespół zaczął się trząść z emocji. - Move Art Family! - z wrzaskiem, pełni radości wyskoczyli na scenę.
***
- Ktoś nas widział?
Akihiko wychylił się zza rogu budynku.
- Chyba nie. Większość ludzi siedzi w domach przed telewizorami. Dziś Eurowizja.
Usłyszał
za sobą głos kolegi.
Przytaknął.
Radiowóz
policyjny skręcił z głównej ulicy i kierował się w ich stronę.
- Przypał. - powiedział cicho i odwrócił się do kolegi. - Szybko do budynku.
Pobiegli
wzdłuż ulicy. Wskoczyli do klatki schodowej w chwili kiedy radiowóz
skręcił w ulicę, na której się dopiero znajdowali. Wyjrzeli
przez okno obserwując przejeżdżający nocny patrol. Odczekali
minutę i ponownie wyszli na ulicę. Akihiko
ruszył w kierunku ulicy, z której wyjechała policja. Po kilku
krokach odwrócił się do kolegi. Ten wciąż stał przed budynkiem.
Patrzył w przeciwną stronę.
- Shingo. Rusz się.
Chłopak
odwrócił się prędko.
- Wybacz.
- Nie martw się. Dopiero tu byli. Wątpię żeby szybko wrócili.
Przeszli
przez ulicę i skręcili w prawo.
Czego
się Shingo obawia? Zastanawiał się Akihiko. Nie robili nic
nielegalnego. Zakaz nocnego włóczenia się nie dotyczył Dansurai.
Może nie byli oni w pełni wyszkolonymi tancerzami tej grupy, ale
pewne przywileje już im przysługiwały.
Shingo
jednak nie chciał zwracać na siebie zbytniej uwagi.
Akihiko
podniósł wzrok.
- Masashi! Zaraz Australia! Rusz te cztery litery i chodź!
Doleciał
do niego głos kobiety dochodzący z okna budynku.
- To ty chciałaś domowe dango, więc mnie teraz nie popędzaj!
Usłyszał
męski, gruby głos z drugiego okna.
- Ach... - Westchnął Akihito. - Problemy ludzi XXI wieku...
- Albo problemy ludzi wyspy Yamakage.
Akihiko
przytaknął.
Ludzie
tej wyspy nie należą do normalnych. Stwierdził. A na pewno nikt by
ich nie posądził o normalność. Yamakage została odkryta przez
Dansurai. Do dzisiejszego dnia stanowią oni dużą grupę populacji
wyspy. A jak wiadomo tancerze wielce odbiegają od ludzi, a już na
pewno Dansurai.
Na
wschodnim brzegu znajdowały się piaszczyste plaże, na zachodnim
piętrzyły się góry, a pośrodku, od linii brzegowej aż po doliny
wznosiło się miasto. Jego drapacze chmur wyglądały jakby chciały
przewyższyć szczyty gór. Gdybym miał porównać te miasto do
innych na świecie, powiedziałbym, że jest to mieszanka Los
Angeles, Nowego Jorku i Tokio.
Akihiko
i Shingo szli ulicą oświetloną latarniami. Znajdowały się one na
tyle blisko, że kiedy kończył się jeden cień, zaczynał się
drugi.
- Akihiko. - Zatrzymał się nagle. - Pamiętasz lekcję tropienia na drugim roku? Tę o cieniach?
Kolega
się uśmiechnął.
- Bardzo dobry pomysł.
Przyjaciele
odsunęli się od siebie na kilka metrów.
- 5, 6, 7 i... - zaczęli obaj po czym kontynuowali liczenie do ośmiu.
W
trakcie jak wypowiadali poszczególne cyfry wykonywali do nich
ustalone ruchy. Wszystko robili w synchronie. Wokół nich zawirowała
energia. Kiedy kończyli kombinację przybrała ona kolor czarny i
formę dymu. W momencie kiedy stanęli dym zmniejszył swoją
wysokość i przywarł do miejsca gdzie znajdowały się ich cienie,
rzucane przez latarnie.
- No i proszę. Myślałem już, że zapomniałem tę kombinację. - Powiedział Shingo z uśmiechem.
- Głowa zapomina, ale ciało wciąż pamięta.
- Idź sprawdź czy nikogo nie ma na obszarze od tego miejsca aż do sklepu ze strojami karnawałowymi. - Zwrócił się Akihiko do cienia.
- Ty też. - Rzucił swojemu.
Czarne
masy od razu po wydaniu poleceń zaczęły sunąć we wskazaną
stronę. Po chwili nie było już ich widać.
- Zawsze po wykonaniu tej kombinacji czuję się jakby mi czegoś brakowało. - Shingo spojrzał na chodnik gdzie przed chwilą tkwił jego cień.
- Nie narzekaj. Straciłeś go tylko na chwilę. - Odparł po czym ruszyli w stronę gdzie zniknęły ich cienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz